czwartek, 4 czerwca 2009

Moje małe twórczości xd - I~X

Witajcie~

W dzisiejszym poście postanowiłam się podzielić z wami moją małą, autorską (lecz w pełni amatorską), twórczością - wierszami.

Ich tematyka nie jest niestety zbyt radosna a dość smutna, wręcz depresyjna.





I

Narysowała kredką szczęście
Pouśmiechała się do lustra
"Bo była trochę inna"
Zawsze szczera, choć naiwna
Poważna, lecz trochę dziecinna
Beztroska, radosna - czy aby na pewno?
Zbyt pokruszona by to wyznać
Zrozum ją i jej świat



II

Była jak biała róża:
Delikatna, lekko kolczasta
Beztroska, radosna - za tą ją kochali
Dbali, pielęgnowali, z czasem ją zmieniali
Cieszyła się życiem, a zaczęła umierać
Obrywali jej płatki, deptali jak martwą..

Płatek za płatkiem, łza za łzą
Upadła na dno, gdzie nie było już niczego
Pozostała sama w bólu, cierpieniu
Ból wzrasta, serce zamiera
Czarny kwiat - teraz tak ją nazywano
Zegar tyka, czas mija, a ból nadal nie znika..
Dusza, pokruszona, gdzieś siedziała cicho w kącie
Wskazówka na zegarze została zatrzymana..

Pewnego dnia ujrzała światło, a w nim czyjąś dłoń..
Myślała co wte uczynić? Zaufać, czy odrzucić?
Drżąca, zagubiona.. chciała a nie mogła
W oddali brzmiące głosy przebudziły ją ze snu
Zwabiły jak kropla deszczu spragniony kwiat
I tak, wyciągawszy swe pokaleczone od koców dłonie ku światłu
Uwolnili ją z mroku - jednak co dalej?

Odrosła, nowy pąk zapuściła, ale nie była już taka sama
Jej uśmiech zniknął, serce nadal krwawiło
Powiadali - "Czas leczy rany"
Chciała dać szczęście, dała zamiast tego smutek
Żyła, bo kochała, a po cichu cierpiała
"Inność" ją wyróżniała
Pragnęła tylko jednego - by powróciło szczęście..
Nie jej, a tych co kocha i kochała.



III

Cierpienie, ból
Czyjeś pukanie do drzwi
Drzwi do serca zamknięte na wszelkie spusty
Jednak ktoś nadal puka z nadzieją..

"Otworzyły się"
Powróciło wte to co kiedyś utonęło w mroku
Kamienne serce stopniało jak śniegi wczesne
Wszystko wskazywało na wieczne szczęście

Była kochana, a nastała burza
Zraniła, bo czegoś nie potrafiła
"Pokochać tak samo"
Osoba odeszła i znów została sama

"Chciała być szczęśliwa" - jednak nie potrafiła
Bowiem jej serce było już zajęte
Co z tego, skoro nikt nie chciał jej serca?
I tak wybrała samotność

Deszcze ustały
"Co by to dało?" - nic, dlatego ustały
Cierpienie schowała w kieszeń
Smutek gdzieś w kąt rzuciła

Wszystko ciche jak poranek nad strumykiem
Jedyne co czyniła - poświęcała się
Jej celem było jedno - by Ci których kocha byli szczęśliwi
Tylko tego pragnęła..

"Co z jej szczęściem?" - ono nie było ważne
Nigdy się z nim nie liczyła, zawsze je omijała
Kiedyś chciała przez krótki moment być szczęśliwa
Jednak było to niemożliwe

Uczucia stałe niczym stalowy mur
Nigdy się nie zburzą, nigdy się nie zmienią
Wierna jak pies swemu panu
Oddała wszystko

Samotna, samotna..
A w sercu nadal złudna nadzieja
Naiwna jak dziecko
Jedno słowo, tysiąc łez... skrawek "czegoś", zwanym sercem

"Coś" było już niczym
Koniec rozdziału, drzwi zamknięte
Już nikt nie miał do nich dostępu
Pozostał tylko klucz, leżący w czyjeś kieszeni



IV

Coś przychodzi, coś odchodzi
Istnienie wieczną zagadką życia
Wciąż coś nowego, wciąż coś nieobliczalnego
Minuta za minutą, sekunda za sekundą
Zegar tyka, wskazówki pędzą przed siebie
Problemy, cierpienia, a zarazem radość i szczęście
Tak właśnie wygląda rutyna nudnego życia
Dla jednych kolorowe, dla innych czarno-białe
Kolorowi cieszą się każdą chwilą, a ich życie jest beztroskie
Bezbarwni są cieniem oraz światłem tego świata
Zadają sobie pytanie - "Jaki jest cel ich istnienia?"
Za każdym razem cisza, jak o ścianę
"Po co się cieszyć, jak i tak to wszystko w niepamięć przeminie?"
Przez chwilę nadal było słychać tą niezręczną ciszę
Jednym tchem ktoś ją przerwał, mówiąc:
"Życie szybko mija, ciesz się chwilą"



V

czasem przychodzą złe chwile
ciemne jak burzowe chmury, płaczące ciągle za czymś
czasem wszystko przechodzi w bezkresną ciemność
człowiek się zastanawia - "co ma właściwie sens?"
cisza, pustka.. - brak odzewu
ciemność, ucieczka, potem pogoń za zrozumieniem
czarna noc, niebo rozświetlone konstelacją gwiazd
coś nieoczekiwanego nadeszło

ciemne chmury odeszły, mrok zastąpiło światło
ciepłe, przyjemne, emanujące siłą witalną
cierpienie przeszło w niepamięć
cisza odeszła, zabierając ze sobą cały smutek
ciemność rozwiana niczym piasek przez wiatr
czasem czarne znika, a białe powraca
coś się zaczyna kończąc bezkresny bezsens istnienia
czasem i nadzieja powraca - "wróciła do życia"



VI

Jak to jest, gdy wszyscy mają cię dość?
Jak to jest, gdy skreślają cię za każdy nawet najmniejszy błąd?
Czy człowiek czuje się doceniany? A może odrzucany?
Kimże się jest bez uczuć? - nikim.

Jej cierpienie było wyśmiewane, a uczucia deptane
"Zemsta jest słodka" - ktoś po cichu dodał
Za co? Za to, że się całym sercem kocha?
Mścić się, czy "to" właśnie na tym polega?

Miłość - to uczucie było już tylko pustym słowem
Mimo to w sercu nadal tkwiła nadzieja - wierzyła
"Naiwność zgubą człowieka" - ale ona właśnie taką drogą zmierzała
Wierzyła w to co nigdy się nie spełni - słodka ofiara

Cierpiała, a mimo to się uśmiechała
Dni, noce.. a uśmiech powoli zanikał
Smutna prawda ją bolała, dobijała
I tak im się mniej uśmiechała tym szybciej umierała

Umierać fizycznie, a może psychicznie?
Nie o takiej śmierci tu mowa
"Coś'"kruszyło się jak porcelana, więdło jak kwiat
Serce krwawiło, po cichu umierało

Śmierć najgorsza ze wszystkich
Nie należała do szybkich
Obrywała, rozrywała, niszczyła powolnie wszystko
Pozostał już tylko skrawek

Nic nigdy nie jest stracone, a serce może być na nowo odrodzone
"Czy ktoś go zapragnie..?" - retoryczne pytanie.
Nastał nowy problem - ono nie chce już właściciela
Ten kto dostał klucz mógł i może to zmienić

Jednak tak się raczej nie stanie
Pozostanie sama, tak jak w dawnej przepowiedni
Sama ze sobą w pustce, mroku, w kałuży krwi
Jednak nie ze swej winy

20 wiosen minie i stanie się to co nieuniknione
Nie zrobi tego, bonie będzie potrafiła
Przepowiednia z dzieciństwa dręczy i mota
Ciągłe pytanie - "Co się właściwie stanie?"

Boi się przeszłości, boi się przyszłości
Na każdym kroku gubiła swe myśli, szukając odpowiedzi
Nie chciała krzywdzić ani zostawiać, nie chciała umierać
Obrócić losy, zmienić przeszłość

Stojąc na samotnej drodze, wiedziała jedno - "Że już nigdy nie będzie kochana"
Pozostało się jej pogodzić z losem - I tak też uczyniła
Chwila ciszy, zastanowienia nad tym co będzie
"Warto więc będę czekała.."



VII

Życie dobija, życie jest złe
Czasem coś się wydaje, wychodzi inaczej
Czasem myślisz, że już masz to czego chcesz
Czasem czujesz się tak jakbyś niczego już nie potrzebował
Życie zagadką, wciąż retorycznym pytaniem na swe istnienie
Żyj i się ciesz chwilą z tymi, których kochasz



VIII

Pochmurna, deszczowa noc
Zdawało się tak jakby już wszystko
Przestało istnieć

Pozostał mrok
Pozostał ból
Suche łzy
Brak celu czy też sensu życia

Cichy krzyk
Wołanie o pomoc

Prośba
Strach przed straceniem tego co najważniejsze

Cisza...



IX

Odsłaniam obraz, by ujrzeć świat inaczej
Przesłania się cierpienie, a za nim zrozumienie
"Uwierzyć w to co się rozumie, zrozumieć w to co się wierzy."
Chcę uwierzyć, odnaleźć sens
Walczyć, by nadal kochać, mocniej niż kiedykolwiek
Zapomnieć o tym co było złe, zapomnieć o wszelkich smutkach
Serce ogarnięte mrokiem, szukające swego światła.
Jedno ciche pragnienie - "Być silniejszą, niż niegdyś"



X

Zniszczyłam marzenia,
Zniszczyłam pragnienia,
Sprawiłam, że miłość zniknęła.
Zabiłam siebie, a przy tym i Ciebie
Drogi splątane, przesiąknięte żalem

W przystani smutku,
W przystani śmierci
Uczyniłam nasze życie bezbarwnym
Kolory wyblakły, świat stał się niczym
Serce skamieniało

Cienie ku sobie zwrócone,
Cienie szukające tej samej odpowiedzi
Me myśli zaplątane w Twoje myśli
Niczym obłędna rzeka

Dwa serca, tak bliskie sobie,
Dwa serca, tak mocno cierpiące razem




Nie uważam ich za wybitne, ale nie są też aż tak tragiczne (jak na piętnastoletnią mnie, która je wtedy stworzyła :P).