W dzisiejszym poście postanowiłam się podzielić z wami moją małą, autorską (lecz w pełni amatorską), twórczością - wierszami.
Ich tematyka nie jest niestety zbyt radosna a dość smutna, wręcz depresyjna.
I Narysowała kredką szczęście Pouśmiechała się do lustra "Bo była trochę inna" Zawsze szczera, choć naiwna Poważna, lecz trochę dziecinna Beztroska, radosna - czy aby na pewno? Zbyt pokruszona by to wyznać Zrozum ją i jej świat II Była jak biała róża: Delikatna, lekko kolczasta Beztroska, radosna - za tą ją kochali Dbali, pielęgnowali, z czasem ją zmieniali Cieszyła się życiem, a zaczęła umierać Obrywali jej płatki, deptali jak martwą.. Płatek za płatkiem, łza za łzą Upadła na dno, gdzie nie było już niczego Pozostała sama w bólu, cierpieniu Ból wzrasta, serce zamiera Czarny kwiat - teraz tak ją nazywano Zegar tyka, czas mija, a ból nadal nie znika.. Dusza, pokruszona, gdzieś siedziała cicho w kącie Wskazówka na zegarze została zatrzymana.. Pewnego dnia ujrzała światło, a w nim czyjąś dłoń.. Myślała co wte uczynić? Zaufać, czy odrzucić? Drżąca, zagubiona.. chciała a nie mogła W oddali brzmiące głosy przebudziły ją ze snu Zwabiły jak kropla deszczu spragniony kwiat I tak, wyciągawszy swe pokaleczone od koców dłonie ku światłu Uwolnili ją z mroku - jednak co dalej? Odrosła, nowy pąk zapuściła, ale nie była już taka sama Jej uśmiech zniknął, serce nadal krwawiło Powiadali - "Czas leczy rany" Chciała dać szczęście, dała zamiast tego smutek Żyła, bo kochała, a po cichu cierpiała "Inność" ją wyróżniała Pragnęła tylko jednego - by powróciło szczęście.. Nie jej, a tych co kocha i kochała. III Cierpienie, ból Czyjeś pukanie do drzwi Drzwi do serca zamknięte na wszelkie spusty Jednak ktoś nadal puka z nadzieją.. "Otworzyły się" Powróciło wte to co kiedyś utonęło w mroku Kamienne serce stopniało jak śniegi wczesne Wszystko wskazywało na wieczne szczęście Była kochana, a nastała burza Zraniła, bo czegoś nie potrafiła "Pokochać tak samo" Osoba odeszła i znów została sama "Chciała być szczęśliwa" - jednak nie potrafiła Bowiem jej serce było już zajęte Co z tego, skoro nikt nie chciał jej serca? I tak wybrała samotność Deszcze ustały "Co by to dało?" - nic, dlatego ustały Cierpienie schowała w kieszeń Smutek gdzieś w kąt rzuciła Wszystko ciche jak poranek nad strumykiem Jedyne co czyniła - poświęcała się Jej celem było jedno - by Ci których kocha byli szczęśliwi Tylko tego pragnęła.. "Co z jej szczęściem?" - ono nie było ważne Nigdy się z nim nie liczyła, zawsze je omijała Kiedyś chciała przez krótki moment być szczęśliwa Jednak było to niemożliwe Uczucia stałe niczym stalowy mur Nigdy się nie zburzą, nigdy się nie zmienią Wierna jak pies swemu panu Oddała wszystko Samotna, samotna.. A w sercu nadal złudna nadzieja Naiwna jak dziecko Jedno słowo, tysiąc łez... skrawek "czegoś", zwanym sercem "Coś" było już niczym Koniec rozdziału, drzwi zamknięte Już nikt nie miał do nich dostępu Pozostał tylko klucz, leżący w czyjeś kieszeni IV Coś przychodzi, coś odchodzi Istnienie wieczną zagadką życia Wciąż coś nowego, wciąż coś nieobliczalnego Minuta za minutą, sekunda za sekundą Zegar tyka, wskazówki pędzą przed siebie Problemy, cierpienia, a zarazem radość i szczęście Tak właśnie wygląda rutyna nudnego życia Dla jednych kolorowe, dla innych czarno-białe Kolorowi cieszą się każdą chwilą, a ich życie jest beztroskie Bezbarwni są cieniem oraz światłem tego świata Zadają sobie pytanie - "Jaki jest cel ich istnienia?" Za każdym razem cisza, jak o ścianę "Po co się cieszyć, jak i tak to wszystko w niepamięć przeminie?" Przez chwilę nadal było słychać tą niezręczną ciszę Jednym tchem ktoś ją przerwał, mówiąc: "Życie szybko mija, ciesz się chwilą" V czasem przychodzą złe chwile ciemne jak burzowe chmury, płaczące ciągle za czymś czasem wszystko przechodzi w bezkresną ciemność człowiek się zastanawia - "co ma właściwie sens?" cisza, pustka.. - brak odzewu ciemność, ucieczka, potem pogoń za zrozumieniem czarna noc, niebo rozświetlone konstelacją gwiazd coś nieoczekiwanego nadeszło ciemne chmury odeszły, mrok zastąpiło światło ciepłe, przyjemne, emanujące siłą witalną cierpienie przeszło w niepamięć cisza odeszła, zabierając ze sobą cały smutek ciemność rozwiana niczym piasek przez wiatr czasem czarne znika, a białe powraca coś się zaczyna kończąc bezkresny bezsens istnienia czasem i nadzieja powraca - "wróciła do życia" VI Jak to jest, gdy wszyscy mają cię dość? Jak to jest, gdy skreślają cię za każdy nawet najmniejszy błąd? Czy człowiek czuje się doceniany? A może odrzucany? Kimże się jest bez uczuć? - nikim. Jej cierpienie było wyśmiewane, a uczucia deptane "Zemsta jest słodka" - ktoś po cichu dodał Za co? Za to, że się całym sercem kocha? Mścić się, czy "to" właśnie na tym polega? Miłość - to uczucie było już tylko pustym słowem Mimo to w sercu nadal tkwiła nadzieja - wierzyła "Naiwność zgubą człowieka" - ale ona właśnie taką drogą zmierzała Wierzyła w to co nigdy się nie spełni - słodka ofiara Cierpiała, a mimo to się uśmiechała Dni, noce.. a uśmiech powoli zanikał Smutna prawda ją bolała, dobijała I tak im się mniej uśmiechała tym szybciej umierała Umierać fizycznie, a może psychicznie? Nie o takiej śmierci tu mowa "Coś'"kruszyło się jak porcelana, więdło jak kwiat Serce krwawiło, po cichu umierało Śmierć najgorsza ze wszystkich Nie należała do szybkich Obrywała, rozrywała, niszczyła powolnie wszystko Pozostał już tylko skrawek Nic nigdy nie jest stracone, a serce może być na nowo odrodzone "Czy ktoś go zapragnie..?" - retoryczne pytanie. Nastał nowy problem - ono nie chce już właściciela Ten kto dostał klucz mógł i może to zmienić Jednak tak się raczej nie stanie Pozostanie sama, tak jak w dawnej przepowiedni Sama ze sobą w pustce, mroku, w kałuży krwi Jednak nie ze swej winy 20 wiosen minie i stanie się to co nieuniknione Nie zrobi tego, bonie będzie potrafiła Przepowiednia z dzieciństwa dręczy i mota Ciągłe pytanie - "Co się właściwie stanie?" Boi się przeszłości, boi się przyszłości Na każdym kroku gubiła swe myśli, szukając odpowiedzi Nie chciała krzywdzić ani zostawiać, nie chciała umierać Obrócić losy, zmienić przeszłość Stojąc na samotnej drodze, wiedziała jedno - "Że już nigdy nie będzie kochana" Pozostało się jej pogodzić z losem - I tak też uczyniła Chwila ciszy, zastanowienia nad tym co będzie "Warto więc będę czekała.." VII Życie dobija, życie jest złe Czasem coś się wydaje, wychodzi inaczej Czasem myślisz, że już masz to czego chcesz Czasem czujesz się tak jakbyś niczego już nie potrzebował Życie zagadką, wciąż retorycznym pytaniem na swe istnienie Żyj i się ciesz chwilą z tymi, których kochasz VIII Pochmurna, deszczowa noc Zdawało się tak jakby już wszystko Przestało istnieć Pozostał mrok Pozostał ból Suche łzy Brak celu czy też sensu życia Cichy krzyk Wołanie o pomoc Prośba Strach przed straceniem tego co najważniejsze Cisza... IX Odsłaniam obraz, by ujrzeć świat inaczej Przesłania się cierpienie, a za nim zrozumienie "Uwierzyć w to co się rozumie, zrozumieć w to co się wierzy." Chcę uwierzyć, odnaleźć sens Walczyć, by nadal kochać, mocniej niż kiedykolwiek Zapomnieć o tym co było złe, zapomnieć o wszelkich smutkach Serce ogarnięte mrokiem, szukające swego światła. Jedno ciche pragnienie - "Być silniejszą, niż niegdyś" X Zniszczyłam marzenia, Zniszczyłam pragnienia, Sprawiłam, że miłość zniknęła. Zabiłam siebie, a przy tym i Ciebie Drogi splątane, przesiąknięte żalem W przystani smutku, W przystani śmierci Uczyniłam nasze życie bezbarwnym Kolory wyblakły, świat stał się niczym Serce skamieniało Cienie ku sobie zwrócone, Cienie szukające tej samej odpowiedzi Me myśli zaplątane w Twoje myśli Niczym obłędna rzeka Dwa serca, tak bliskie sobie, Dwa serca, tak mocno cierpiące razem Nie uważam ich za wybitne, ale nie są też aż tak tragiczne (jak na piętnastoletnią mnie, która je wtedy stworzyła :P). |